lutego 25, 2018

Miłości nigdy za wiele...podobno.

Miłości nigdy za wiele...podobno.
Na moim blogu ostatnio o miłości jest sporo postów. Jakoś przypadkiem wyszło, że każda książka bądź poezja na jaką trafię jest przesycona miłością. Jednak nie narzekam, na chłodne i śnieżne dni przyda nam się trochę ciepła, może to pozwoli nam nie zapomnieć o tym, że wiosna już niebawem i wtedy wszystko będzie już przyjemne i pozytywne. Dzisiaj na celowniku pojawia się ,,Pamiętnik'' i ,,Miłość, po prostu'' artysty nie przez wszystkich znanego, może nawet większość czytelników łapie się za głowę i zastanawia gdzie ja go znalazłam. Natrafiłam na niego przypadkiem i z ciekawości , pod wpływem impulsu zamówiłam jego dwa dzieła. Z początkowymi problemami 
z dotarciem tych książek do mnie, nerwami i poirytowaniem, przesyłka dotarła. Nie chciałam czytać ich od razu, byłam zła na Żurnalistę (jeśli to czytasz, to przepraszam) ale gdy moja złość opadła wzięłam się za lekturę.  Moje odczucia? 

Duże chapeau bas za spójność obu pozycji. Jedna jest kontynuacją drugiej przez co widzimy ewolucje uczucia mężczyzny. Albo bardziej stałość jego uczuć. Adresatką każdego utworu, w każdym tomie jest jedna, ta sama kobieta. 
Aniu, wiedz, że ten facet serio Cię kocha, mogę nawet pokusić o stwierdzenie, że ma obsesję na twoim punkcie. Zazwyczaj tomiki poezji zbierają emocje autora na przestrzeni lat, adresatami są różni kochankowie przez co widać różnorodność uczucia, to ile barw może mieć miłość a wszystko zależy od osoby którą darzymy tym uczuciem. Sama piszę od lat, gdy spojrzę na stare wiersze 
o moich dawnych miłościach i te które dotyczą aktualnej miłości to widzę jak bardzo się zmieniłam. Kocham inaczej. Tutaj tego nie ma. Kobieta jest ciągle ta sama. Wiersze są króciutkie i jedne lepsze drugie gorsze a nawet pokuszę o określenie- tandetne. Ale jak sam autor pisze w wierszu ,,kontrast'' : 

,,Czasami piszę słabe wiersze, byś mogła docenić te lepsze.''

 Może Mickiewicz to nie jest, do Herberta mu trochę brakuje nawet mizerny Norwid jest lepszy, to ja mimo wszystko bardzo cenię sobie otwartość pana Żurnalisty. Ja nie mam takiej odwagi by ujawnić to co stworzyłam. Bardziej od poezji ujęła mnie jego proza, pomiędzy wierszami można znaleźć świetne teksty- coś na miarę listów, opowiadań. Pomimo banałów one wydają mi się bardziej autentyczne i prawdziwe. Śledząc oba tomy widzimy jego historię, może nie pokazuje on swojej twarzy ale kreśli ją dając nam to słowo które napisał. Ciężko jest oceniać poezję. Nie ma lepszej i gorszej, jest jedynie taka, która albo do nas przemawia albo nie. Istotna jest dla mnie oryginalność i pomimo pozorów, że temat miłości w poezji został już wyczerpany to ja myślę, że niektórzy artyści zaskakują. Żurnalista na swój sposób również. 

Ostatnio śledząc jego poczynania zauważyłam, że ma już coś nowego 
i świeżego do zaoferowania. ,,Źródło'' to kontynuacja tej serii i jestem potwornie ciekawa co się tam znajdzie. Zadbam by znalazła się u mnie na półce i podzielę z wami wrażeniami. Jeśli ktoś z poezją zaczyna, 
to Żurnalista na pewno świetnie was wprowadzi w klimat. On ma w sobie coś wyjątkowego, tylko jeszcze nie umiem tego opisać. 

Może ,,Źródło'' przyniesie mi odpowiedź. 

do Was
Podobno piszę smutne wiersze,
a widziałaś kiedyś szczęśliwego poetę?

Cleosev




lutego 18, 2018

Kobieta- źródło męskich rozmyśleń i pragnień.

Kobieta- źródło męskich rozmyśleń i pragnień.
Walentynki już za nami. Myślę, że każda kobieta od swojego mężczyzny dostała jedną różę bądź dużego całusa. Mam jednak nadzieję, że panie nie zapomniały, że święto zakochanych to również okazywanie miłości swojemu mężczyźnie...albo przynajmniej próba jej okazania. Planowałam na walentynki podzielić się z wami książką, która dzięki Wydawnictwu MG wpadła w moje rączki. Jednak ponownie się na sobie zawiodłam i post wpada dopiero dzisiaj. ,,Córka Ewy'' Honore de Balzaca to coś nowego na mojej półce. Przyznam szczerze, że nie jest to tematyka, która przeważnie trafia do mojej biblioteki. Cieszę się jednak z nowych doświadczeń i z nie koniecznie pozytywnym nastawieniem zakończyłam książkę z dużą satysfakcją. Bo zaskoczyła mnie. 



"Z mężem wegetuje się, moja droga, żyje się jedynie z kochankiem"- gorzkie słowa, prawda? Historia przedstawiona przez Balzac'a to gorzka 
i brudna wizja życia kobiety w nieszczęśliwym małżeństwie nie z własnej woli. Bardzo angażuje się w życie bohaterów książek, które czytam. Staram się ich zrozumieć licząc, że moje współczucie zmieni scenariusz pisany przez autora. Tym razem również to nic nie zmieniło. Pozycja ta nie jest prosta w wymowie. Zazwyczaj dialogi są elementem, który rozjaśnia sytuacje powieści. Tego ewidentnie tutaj brakuje, niektóre strony czytałam dwa razy by nie zgubić się w akcji. 
"Córka Ewy" jest wspaniałym obrazem relacji między kobietami 
a mężczyznami. Postać hrabiny Marii de Vandenesse bardzo mnie ujęła. Dlaczego? Czuję, że bym się z nią dogadała, pomimo odmiennych epok. Mam wrażenie, że w tej całej książce ona była ofiarą miłości. Albo jej braku. Mówimy, że miłość nie wybiera- nie w tym przypadku. Nie chcę opisywać całej akcji jaką tutaj odnajdziecie, bo było by to bez sensu. Mogę jedynie podzielić przemyśleniami i emocjami po dopiero odłożonej książce na półkę. Książka ma zaledwie nie całe 150 stron w które wchodzi ujmująca historia opleciona interesującą, twardą okładką. Jeden wieczór a refleksja na cały tydzień. Lubimy współczesne historie miłosne i boimy sięgać do korzeni. Taka miła odmiana czasem się przyda, ja nie żałuję, że spróbowałam. 

Najbardziej podobają mi się, umiejętności autora w wykreowaniu uczuć 
i sylwetek. Czytałam opinie, że Balzac znał doskonale kobiety. Może nie doskonale ale widać, że temat zgłębił. Może od napisania tej historii minęło już ponad 100 lat, ale prawdą jest, że kochamy tak jak kochaliśmy 
i popełniamy te same błędy co kobiety za czasów Balzaca i wcześniej. Często miłością darzymy nie tych mężczyzn co trzeba, niekiedy oddajemy swoje serca tym co na to zasługują a ranimy tych dla których jesteśmy całym światem. Dlatego kobiety moje kochane! Jutro marszem do księgarni, łapcie ,,Córkę Ewy'' za grzbiet i do domu uczyć się na błędach nie swoich. Premiera była 15.02, więc swobodnie świeża i ciepła czeka na was! 







Cleosev

lutego 12, 2018

Moje TOP5(nie)banalnych autorów

Moje TOP5(nie)banalnych autorów



Z książkami często jest tak, że sięgamy po nie gdy widzimy znajome nazwisko bądź twarz na ostatniej stronie. Przyznam się, że również często tak mam. Nie ma w tym nic dziwnego, mając ulubionych autorów znamy ich styl pisania, to jakie historie lubią przedstawiać. Dopadła mnie pewna refleksja. Zastanowiłam się, czy przypadkiem nie idealizuje pewnych pozycji tylko z powodu sympatii do autora. Zebrałam sobie sylwetki pięciu pisarzy po których książki sięgam zaraz po premierze, jednocześnie starając przypomnieć czy przypadkiem pewnych ich projektów nie idealizuje, czy to nie jest  moje przyzwyczajenie, sentyment do wcześniejszych ich osiągnięć. Może wy mi w tym pomożecie? Myślę, że ta piątka przeze mnie wybrana nie jest wam obca. To zaczynajmy! 

(Nie)banalny numer 5 na liście to: 


Stephen King

Niby król horroru, ale u mnie na podium się nie znalazł. Mnie zauroczył opisywanym kilka postów wcześniej ,,Joyland''. Na półce pomimo 12 książek tego autora, większości nawet nie tknęłam albo rozpoczęłam z nadzieją, że wrócę. Dlaczego jest dla mnie ważny? Nie wiem. Czuję pewną więź z tymi jego przerażającymi oczami i historiami, które tworzy. Nie są to lekkie lektury, które potrafię przełknąć w jedną noc ale bez wątpienia są ujmujące. Kunsztu odebrać mu nie można. 




,,Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i szczęścia, aby mi się jedno z drugim nie popieprzyło.''


Numer 4 z poza podium to: 

Colleen Hoover


A tu niespodzianka! Autorka książek młodzieżowych znana nam wszystkim kobietom w TOP5. Jak romans to tylko w poezji, jednak ona jest naprawdę jedną 
z nielicznych, która przyciągnęła swoimi historiami moją uwagę. Przedtem nie potrafiłam zachwycić się książką w której głównym wątkiem jest sfera uczuciowa i rozterki pary kochanków. Jednak po przeczytaniu ,,Hopeless'', w moim nastoletnim sercu postać autorki utknęła, a ja na drugi dzień wypożyczyłam wszystkie wydane przez nią książki. Dziwactwo? 
Ten kto poznał postać Deana z ,,Hopeless'' zrozumie moje uczucia i platoniczną miłość do postaci. 

,,Nie możesz się wściekać z powodu prawdziwego zakończenia. To na sztuczne happy endy powinnaś się wkurzać.''



Brązowy medal dostaje...

Jo Nesbo 



Fani norweskiego kryminału potakują przed ekranem głowami. ,,Krew na śniegu'' pojawiła się na moim blogu. Jednak to nie jest książka, z której autor słynie bo to z czego jest kojarzony to głównie seria z Harrym Hole. Moje serce i duszę skradł nie długą książką ,,Łowcy głów''. Sylwetki nieidealnych, zepsutych, aroganckich mężczyzn morderców znajdujących w centrum historii zawsze są mile widziane w mojej biblioteczce.



,,Bo utrata życia nie jest wcale najgorszą rzeczą, jaka może spotkać człowieka. Najgorsza jest utrata tego, po co się żyje.''


Najbliżej złota znajduje się...

Erica Spindler



Z tą kobietą spędziłam swoje pierwsze zarwane noce, by skończyć jakąś powieść. 
Kryminały i thrillery w jej wykonaniu to czysta przyjemność. Przeczytałam prawie wszystkie jej książki i do każdej mam potworny sentyment. Były to czasy, co tygodniowo wypożyczałam 7 książek 
i wszystkie ładnie pod koniec tygodnia oddawałam przeczytane. Był to owocny moment w moim życiu. A ,,Morderca bierze wszystko'' to must have u miłośników dobrych kryminałów. 
Dziękuję Ci Spindler! 
Postawiłaś wysoko poprzeczkę. 


,,Zawsze byłaś trochę za bystra. Lepiej jak człowiek mniej wie, mniej widzi, mniej rozumie. Żyje spokojniej i bezpieczniej.''


No i ktoś o kim nigdy nie zapomnę. Moja muza twórcza to...

Camilla Lackberg


Kryminały skandynawskie nie bez powodu uznawane są za najlepsze. ,,Księżniczkę z lodu'' połknęłam na raz. ,,Kamieniarz'' i ,,Kaznodzieja'' pozostawiły uszczerbek na mojej psychice. Jestem koneserem kryminału, którym pojono mnie od najmłodszych lat i nie spotkałam się z lepszym autorem od Camilli. Ktoś kto tworzy książki dla dzieci musi być mistrzem grozy. Bez wątpienia. ,,Czarownica'' jeszcze nie dołączyła do mojej kolekcji mimo, że poluję na nią od premiery. Nadejdzie na to czas. Nie bójcie się, podzielę się 
z tym z wami.  A mój niepozornie ulubiony cytat: 

,,- Dobra, stary, spróbujmy to przeanalizować – powiedział, odkładając rozzłoszczonego niemowlaka. - Zesrałeś się porządnie. W dodatku pewnie jesteś głodny. Innymi słowy, kryzys z obu końców. Pytanie, od którego końca zacząć (...).''

A wy macie swoją piątkę ulubionych autorów? Co sądzicie o tych przedstawionych przeze mnie? 

Cleosev


lutego 12, 2018

Miłość w poezji- hit czy kit?

Miłość w poezji- hit czy kit?

,,Zostań'' to strona czynna ,,bądź'',,Zostań'' to ,,bądź tu i teraz'' 




Miłość jest wszędzie. Dosłownie. Seriale, filmy, książki, reklamy zasypują nas porządną dawką uczuć. Tych pozytywnych jak szczęśliwe małżeństwo, wsparcie ze strony partnera jakiego każdy oczekuje, namiętność i seks ale również zdrady, nieszczęście i samotność. Wszystko kręci wokół miłości. Mam wrażenie, że na jakiś czas od przedstawiania miłości w poezji się odeszło. Uważało się, że są sprawy i tematy istotniejsze, bardziej podniosłe niż uczucie kochanków. Nie dziwne, nagromadziło się tyle utworów przepełnionych żarliwym uczuciem, że nic już nie zaskakiwało. Bo ile można, piękne błękitne oczy porównywać do nieba bądź wzburzonego morza? Oczekujemy czegoś więcej, autentyczności i wstrząśnięcia naszą żylastą, gąbczastą machiną pompującą krew. Myślę, że Anna Ciarkowska spełniła moje wymagania i wymagania fanatyków poezji, nawet tego sortu, 
który o miłości słuchać nie chce. Dzisiaj na stół chce wyciągnąć ,,Chłopcy, których kocham'' A. Ciarkowskiej. Długo na to czekałam i cieszę potwornie, że nastał ten czas. 
Kurtyna w górę! 

Zacznę od tego, co zewnętrzne, pozornie płytkie ale 
i jako pierwsze wzrok przyciągające- czyli oprawa graficzna. Myślę, że to co estetyczne jest tutaj nienaganne. Piękna, błękitna okładka, która nie bez powodu nawiązuje do morskiego klimatu. Wszystko jest tutaj takie ładne i dopracowane, że samo postawienie na półce jest przyjemnością. Zaglądając do środka naszą uwagę przyciągają minimalistyczne rysunki znajdujące przy każdym utworze. Te lekko ponad 300 stron podzielone jest na 9 części: Kamień, Muszla, Łuski, Tsunami, Piasek, Odpływ, Fala, Przypływ i zbiór 4 listów sklejonych w część Chłopcy, których kocham, co jest nawiązaniem do tytułu. Ciężko jest oceniać poezję. Jak autorka na wstępie wspomniała, że ten rodzaj słowa pisanego nie jest zrozumieniem ale współodczuwaniem. To jakie uczucia nam towarzyszą są uzależnione od nas. 

Dziś poszukuję pretekstu. Jesteś oddalony ode mnie 
o jeden powód, dla którego mogłabym zadzwonić. 

Istotna jest dla mnie spójność kompozycji całego tomu. 
Nazwy poszczególnych etapów nie są przypadkowe. Tutaj jest wszystko, autorka się naprawdę otworzyła. W każdym wierszu czuję się jakbym zaglądała przez dziurkę do klucza oglądając jej kłótnie, rozstania i płacz gdy mężczyzna trzaska drzwiami i wychodzi. 
Czuję jej przelotne miłości i rozczarowanie po stracie kogoś kto miał być dłuższym postojem. Gdy patrzymy na kogoś z zewnątrz mamy okazję zastanowić, czy to tak w rzeczywistości musiało się skończyć i jak ja bym postąpiła w tej sytuacji. Czy również byłabym w stanie napisać coś tak intymnego, oprawić w tak idealną formę i pokazać Polsce a nawet światu? 

Nie zdążyłeś mnie poznać, nazwać,
włączyć w archipelag przeżyć.
Zostałam bezimienną wyspą.


Widać, że autorka w tym całym chaosie uczuć jest bardzo skrupulatna. Wie czego chce, co czuje i co przekazać nam pragnie. Coś idealnego dla mnie- banalność tematu miłości w niebanalnej oprawie twórczej. Czy leczy złamane serca? Za to chyba trzeba zabrać samemu. Czy pomaga w tęsknocie? 
Na to nie ma lepszego lekarstwa od obecności. Ale mam wrażenie, że to identyfikowanie z kimś o podobnych myślach i ranach jest nadzieją, że jeśli inni potrafią to czemu ja nie dam rady. Przyznajmy się, każdy czyta o miłości by odnaleźć tam siebie, znaleźć odpowiednią drogę. Ale przykro mi, to nic nie da. Ważne by doświadczenia potrafiły przekształcać w coś tak ujmującego jak ,,Chłopcy, których kocham''. Mam nadzieję, że to nie ostatnie słowo debiutantki a za jakiś czasem, kolejny rosnący bagaż doświadczeń przyniesie nowy owoc, nowy tom poezji.  Marzę o tym by zabrać w tym roku tą pozycję nad morze. I tam przeczytać ją ten tysięczny raz. 


Przepraszam, za moją ostatnią nieobecność. Studniówka pochłonęła mnie doszczętnie, zaległości odrobię- z nawiązką. 

Cleosev

Tu me manques. Brakujesz mi.
I będę zawsze. Obudzony w środku nocy będziesz umiał wskazać to miejsce, w którym mnie brakuje. 
Ślad na poduszce, szara, wklęsła rozgwiazda. 

lutego 02, 2018

#sobota(dla)Poety [1]

#sobota(dla)Poety [1]
Dla niektórych poezja kojarzy się z językiem polskim w gimnazjum bądź liceum, przykrym studiowaniem i analizowaniem niezrozumiałych wierszy. Niby coś nam się kojarzy, że był sobie taki Gałczyński, Kasprowicz bądź Herbert. Ale gdy przychodzi moment by przypomnieć sobie jakiś ich utwór, to pojawia się problem. Ja miałam to szczęście, że moja szkoła zainwestowała w świetną polonistkę, która rozbudziła we mnie miłość do poezji, za co jestem jej wdzięczna. Postaram się przynajmniej raz w tygodniu na blogu wprowadzić moje ulubione słowo pisane - poezję. 
A konkretnie przybliżyć wam postać jakiegoś poety i jego twórczość. Mam nadzieję, że was nie zanudzę. Zobaczymy jak się ten element sprawdzi. 
To zaczynajmy! 




Zacznę od poety współczesnego, świetnego mężczyzny z dużym pokładem wrażliwości. Gdyby nie fakt, że urodził się w 1957 r. i jest starszy od mojego taty, to bym mogła oddać mu swoje serce w opiekę. 
Krzysztof Pieczyński- polski aktor, poeta i pisarz; działacz społeczny. Ale dla mnie ważna jest jego rola poety w współczesnej Polsce. Miałam 12 lat, gdy po raz pierwszy spotkałam się z jego twórczością. 


****


Odległość pomiędzy tobą a mną ukochana 
zakreśla nieistniejące granice wszechświata 
oto ja jestem początkiem a ty jego końcem 
wielkie niezmierzone nie do wyobrażenia 
a czasami można go zamknąć w twojej dłoni


                             
12 letnie dziecko nie jest w stanie zrozumieć tych słów, pełnych miłości 
i niebanalnego romantyzmu. Ten wiersz 4 lata później ponownie stanął mi na drodze a czytając go czułam się jakby był to mój pierwszy raz. To naprawdę ciekawe, że pewne rzeczy doceniamy 
z perspektywy czasu. W tym urok poezji- to czym ona dla nas jest to wszystko kwestia pory dnia, godziny 
a nawet tego czy zdążyliśmy wypić rano kawę. Wiersz ten pochodzi z tomiku ,,Słońce mruczy'', jest to rok 2000. Ogólnie jest to naprawdę świetny zbiór wierszy Pieczyńskiego, zazdroszczę kobiecie, do której te wiersze są kierowane. 
  
****

Spać
Pod powiekami słońce mruczy 
kochać ludzi przez Ciebie 
i nie móc kochać 
Ciebie przez ludzi  

Nie jestem miłośniczką romansów, ale wiersze o miłości to jest coś co kocham. Czuję wtedy falę ciepła na sercu, bo to dla mnie najintymniejsza forma przekazania uczucia w postaci słów. To próba obrania miłości 
w kształt. Rzecz niemożliwa ale niektórzy udowadniają, że się da. 

****

Jeśli wiesz jak całować 
okalecz swoje usta 
Jeśli wiesz jak dotykać 
odetnij swoje ręce 
Jeśli wiesz jak patrzeć 
wydłub swoje oczy 
Jeśli wiesz jak kochać 
odejdź ode mnie 
Jeśli nie wiesz tego 
zostań na wieki ze mną

Jednak nie tylko miłość możemy w jego twórczości odnaleźć. Krzysztof Pieczyński to postać bardzo odważna, wyjechał za granicę do Ameryki co zaowocowało wydaniem ,,Listów z Ameryki''. Jak każdy artysta, miał moment w swoim życiu, że trochę się pogubił, zaczął za dużo pić. Aktualnie uważany jest za postać kontrowersyjną która walczy z kościołem. Nie bez powodu motyw Boga przewinął w jego poezji. 

 ****

Rozmawiaj ze mną 
Przecież wiesz, że za chwilę wszystko się skończy 
Zapadnie cisza 
Rozmawiaj ze mną teraz 
Gdy się zbudzisz o świcie 
Przywita Cię słońce i piękny dzień 
Przywita Cię ptaków śpiew 
Otworzysz usta, z których święcone wody 
Pokryją ból i gniew 
Dlatego milczysz 
A mówię ja 
Szczerze jak wiatr w polu 
Nad niepoświęconym zwieszam głowę 
Do niebios podnoszę wzrok 
Ty milczysz 
Zostawiasz mnie Boże

Jest to wiersz kontrowersyjny jak na czasy w których był pisany. To jeszcze XX wiek. Poeta nie boi się tematu tabu. Jego autentyczność w tym co tworzy, skradła moje serce. Pomimo tego, że przez większość kojarzony jest jako aktor ,,Na dobre i na złe'', to ja zapamiętam go jako poetę wrażliwego, który nie tworzył dla sławy i pod publikę. Myślę, że jest w tym coś ujmującego, 
co o tym sądzicie? Jak podoba wam się ten pomysł wpięcia poezji pomiędzy recenzje? Myślicie, że jest na nią miejsce?


FIZYKA 

Dusza to życie 
życie to dusza i ciało 
dusza lżejsza o ciało 
odpływa 
ciało lżejsze o duszę 
tonie

Cleosev

Copyright © 2016 (Nie)banalne przygody literackie , Blogger